Po pierwsze życie turystów w Hurghadzie wygląda dokładnie tak, jak cztery, czy osiem miesięcy temu, kiedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy jak sytuacja polityczna w Egipcie się rozwinie. Fakt - są różnice - przed stacjami benzynowymi nie ma kolejek. Benzyna jest dostępna (wcześniej były z tym problemy. Egipcjanie musieli się po nią ustawiać nawet kilka godzin przed otwarciem stacji) - stąd ich irytacja, nerwowość i złość na władze Bractwa Muzułmańskiego. Nikt nie wyłącza dwa razy dziennie prądu na dwie godziny (tak jak to było jeszcze miesiąc temu - jeszcze za rządów prezydenta Mursiego). Kurs funta egipskiego jest ustabilizowany (wcześniej na czarnym rynku za dolara można było kupić 10 funtów). Teraz kurs dolara we wszystkich otwartych w mieście kantorach to: 1 dolar = 6.99 funta egipskiego. W Hurghadzie nie ma godziny policyjnej. Życie toczy się normalnie. Oznaki niepokoju to oddziały służb bezpieczeństwa przed kościołem koptyjskim w centrum Daharu, oraz odgrodzone budynki użyteczności publicznej: biuro paszportowe i urzędy miejskie. Kłopoty z dotarciem do Hurghady mają mieszkający daleko poza jego rogatkami pracownicy budowlani. Z Hurghady można wypłynąć na wycieczki statkami na pobliskie wyspy. Można wypływać statkami na nurkowanie i snurkowanie. Port działa normalnie. Jeżeli ktoś ma ochotę (a takich nie brakuje) można wybrać się na pustynię na safari, lub wycieczkę quadami. Jedno, czego nie zrobimy, to nie pojedziemy na wycieczki do innych dużych miast, w tym do Kairu, Luxoru, czy Aleksandrii. Lotnisko w Hurghadzie działa normalnie. Wszystkie loty odbywają się zgodnie z planem. Turyści z Rosji w dalszym ciągu przylatują. Nie brakuje samolotów z Niemiec, Włoch, Austrii, czy Tatarstanu. Samolotem możemy się dostać do wszystkich miast w Egipcie, do których latają samoloty z Hurghady.
Nie należy wpadać w panikę kiedy zobaczymy demonstrację, a w zasadzie marsze w Hurghadzie. Marsze poparcia, czy to dla byłego prezydenta Mursiego, czy marsze poparcia dla działań generała Sisiego odbywają się w tym mieście kilka razy w tygodniu. Bierze w nich udział od kilkudziesięcu do 200 osób. Marsze poparcia dla prezydenta Mursiego rozpoczynają się na placu Dohar - przed głównym meczetem w Hurghadzie. Meczet znajduje się kilkaset metrów od Mariny w stronę Daharu. Marsz rozpoczyna się tuż po wieczornej modlitwie (~ godziny 20.00), kiedy wierni wychodzą z meczetu. W marszach biorą udział właśnie wierni. Pokojowy marsz trwa godzinę. Manifestanci niosą portrety prezydenta Mursiego i wykrzykują hasła polityczne. Podkreślam, pokojowy marsz kieruje się na Sheraton Road (główną ulicę Sakali). Przeważnie przed hotelem Sea Gull manifestanci zatrzymują się (chcąc zwrócić na siebie uwagę turystów), przechodzą jeszcze kilkaset metrów w stronę hotelu Roma i... spokojnie rozchodzą się.
Proszę nie wierzyć reporterowi jednej z polskich telewizji informacyjnych, który zrobił damatyczną relację z tego protestu w sobotę 17.08.2013. Stojąc w tłumie kilkudziesięciu osób przed meczetem reporter był przerażony i (chyba) szczęśliwy, że "coś się w końcu zaczęło dziać". Ów reporter, - który kompletnie nie ma pojęcia o tym jak funkcjonuje Hurghada na co dzień, i którego relacja została po kilkunastu godzinach usunięta z portalu tej telewizji - zapowiadał, że kolejne noce w Hurghadzie nie będą spokojne, ponieważ manifestanci zaczęli protestować w tym mieście i robi się niebezpiecznie. Zgadza się protestują, ale zaczęli swoje marsze ponad dwa tygodnie temu (na pewnio nie w sobotę 17.08) i w Hurghadzie w ich wyniku nic się nie zmienia. Wszyscy w Hurghadzie się do tych przemarszów przyzwyczaili (nawet policja nie reaguje). Raz jeszcze uspokajam. Przemarsze zwolenników prezydenta Mursiego są pokojowe i nie mają nic wspólnego z rozruchami w Kairze.
We wtorek w nocy 20.08.2013 doszło do skonfiskowania magazynu broni w restauracji El Taebeen przy Shery Street. Aresztowano właściciela restauracji i kilka innych osób. Najprawdopodobniej byli to sympatycy Bractwa Muzułmańskiego. Aresztowanie odbyło się spokojnie. Oczywiście przed restauracją była liczna grupa gapiów (jak to w Egipcie), ale do żadnych zamieszek nie doszło. Raz jeszcze dodam, w zasadzie codziennie odbywają się pokojowe marsze kilkudziesięciu zwolenników obalonego prezydenta Mursiego. MARSZE ODBYWAJĄ SIĘ JUŻ OD KILKU TYGODNI. ZAWSZE MAJĄ CHARAKTER POKOJOWY. Nie prawdą jest to, co pisze portal TVN24.pl - o zamieszkach w Hurghadzie. Nic takiego nie ma miejsca. Armia i służby bezpieczeństwa dbają o porządek i bezpieczeństwo nie tylko turystów, ale także obywateli Egiptu. NIKT DO NIKOGO NIE STRZELA.
Oczywiście w tej sytuacji nimogo nie namawiam do wyjazdu do Hurghady a nawet takowe odradzam, ale nie można siać defetyzmu, rozgłaszać plotki, podgrzewać i tak napiętą atmosferę. To skrajna ignorancja i niekompetencja przekazujących niesprawdzone informacje. Ci, którzy przekazują takie wiadomości chyba nie zdają sobie sprawy ile złego mogą spowodować I już spowodowały.