
Na początku czerwca ubiegłego roku gruchnęła wiadomość o bankructwie trzeciego co do wielkości biuro podróży w Europie - FTI Touristik. Choć od zdarzenia minęło ponad dziewięć miesięcy to problemy upadłej firmy dopiero się zaczynają. Chodzi o ogromne pieniądze, których domagają się od niemieckiego touroperatora egipskie hotele i lokalni pośrednicy turystyczni przede wszystkim w Hurghadzie oraz Sharm el-Sheikh.
Sąd Cywilny Morza Czerwonego rozpoczął właśnie rozpatrywanie pięciu pozwów złożonych przez lokalne firmy turystyczne i hotelarskie w których domagają się "wypełnienia zobowiązań finansowych "FTI Touristik" wynikających z umów zawartych przed złożeniem przez tę firmę wniosku o upadłość. Ponadto Sąd Pracy Morza Czerwonego rozpatruje 70 pozwów złożonych przez lokalnych przedstawicieli "FTI Touristik", którzy domagają się zapłaty zaległych należności finansowych.

W sumie chodzi o niebagatelne pieniądze. Według egipskich ekspertów z branży turystycznej na których powołuje się portal almasryalyoum, zadłużenie niemieckiej firmy wobec przedsiębiorstw turystycznych i hotelarskich w regionie Morza Czerwonego wynosi około 125 milionów euro!
- To bankructwo miało istotny wpływ na hotele i firmy turystyczne w Egipcie, szczególnie na obszarach, które były uzależnione od długoterminowych umów z tą firmą, takich jak Hurghada i Sharm el-Sheikh. Problem nie ogranicza się tylko do firm turystycznych i hoteli, ale dotyczy również pracowników lokalnych oddziałów - powiedział sędzie prowadzący sprawę.

Jak podawały w czerwcu ubiegłego roku niemieckie media, firma FTI była ubezpieczona od upadłości w Niemieckim Funduszu Zabezpieczeń Podróżnych DRSF, tak więc koszty usług hotelowych i transportowych dla osób (które wówczas przebywały w Egipcie) zostały pokryte ze środków tego funduszu.
A chodziło - bagatela - o 11 tysięcy turystów, głównie z Niemiec i Austrii, którzy spędzali wakacje w prowincji Morza Czerwonego (Hurghada, Safaga, Marsa Alam) oraz w Sharm el-Sheikh, a których trzeba było natychmiast przetransportować do domów i pokryć koszty ich utrzymania w Egipcie.

Co ciekawe, ambasador Niemiec w Kairze Frank Hartmann wraz z ambasadorem Austrii Georgem Postingerem potwierdzali w czerwcu 2024 roku, że FTI posiada ubezpieczenie na wypadek niewypłacalności za pośrednictwem Niemieckiego Funduszu Zabezpieczeń Podróżnych, które gwarantuje, że wszystkie koszty korzystania z obiektów hotelowych i egipskich firm zostaną spłacone.
Tymczasem "zapewnienia zapewnieniami, a życie życiem". W Egipcie słynny stał się film "wypraszania" z hotelu w Hurghadzie niemieckich turystów, którzy spędzali tam wakacje z bankrutującym touroperatorem.
Według Mayeda Al-Qadiego egipskiego eksperta ds. turystyki, zadłużenie w stosunku do poszczególnych hoteli waha się od 35 tys. euro do 11 mln euro!
Egipskie hotele i lokalni touroperatorzy związani umowami z FTI zapowiadają "walkę do upadłego o swoje pieniądze".
.
Bardzo dobrze że wreszcie ktoś się wziął za Szwabów,bo myślą ,że są najważniejsi,niepokonani,rasa "panow"-Polske zdewastowali zrujnowali ,nie wypłacili reparacji to chociaż EGIPT niech się za nich weźmie!!!!!!!