top of page

Mega bałagan wokół egipskich Piramid. Turyści przeżyli szok!




Blokada drogi prowadzącej do Piramid i Sfinksa przez wściekłych właścicieli bryczek i wielbłądów, gigantyczne korki, interwencje policji i aresztowania protestujących, zatłoczone do granicy możliwości autobusy elektryczne, dezorientacja, pot, nerwy i łzy zwiedzających oraz wszechobecny chaos - tak wyglądał pierwszy dzień funkcjonowania "projektu zagospodarowania płaskowyżu w Gizie mającego na celu ułatwienie transportu turystycznego". Ale po kolei...





1 kwietnia zarządcy terenu "stopniowo" zaczęli wprowadzać nowe zasady zwiedzania najbardziej znanych budowli starożytnego świata. Sukcesywnie otwierano "udogodnienia dla turystów": profesjonalny wjazd na płaskowyż szeroką aleją, ogromne Centrum dla Zwiedzających, parking na tysiąc autokarów, system dowozu turystów z owego parkingu elektrycznymi pojazdami do Piramid i Sfinksa oraz siedem przystanków usytuowanych po drodze, w tym dwa z panoramą na płaskowyż. Cały "system" ruszył pełną parą we wtorek.


Efekt? Widać na filmie...






Firma Orascom Pyramids Projects (odpowiedzialna za przebudowę infrastruktury wokół Piramid w Gizie) poinformowała, że tego dnia udostępniła 45 autobusów elektrycznych i meleksów, które przewiozły w ciągu czterech godzin 13 tysięcy ośmiuset turystów. Pojazdy kursowały co trzy minuty. Co istotne - jak piszą w mediach społecznościowych wściekli turyści, autobusy miały być klimatyzowane - a nie są - oraz brakuje w nich pasów bezpieczeństwa. Podróż, z parkingu przy Centrum dla Zwiedzających do Piramid - choć krótka, do najbardziej komfortowych nie należała.






Na przystankach panował totalny chaos, a w autokarach tłok - jak w godzinach szczytu podczas powrotu z pracy w wielkiej aglomeracji, np, z warszawskiego "Mordoru". Nikt nad tym nie miał kontroli...






Ci, którzy nie dostali się do elektrycznych pojazdów "na własną rękę" starali się dotrzeć per pedes do cudów starożytności, a pogoda - wiatr i pył piaskowy - nie pomagały w "spacerze". Tym bardziej, że to Sfinksa jest nieco z górki...






Niektórzy nie byli w stanie sami dotrzeć na miejsce o własnych siłach. Ten krótki filmik przeraża po dwakroć!



Skąd taki bałagan i kompletna znieczulica na ludzką niemoc? Zarządcy terenu zapewniali, że dla właścicieli wielbłądów i bryczek wyznaczono specjalny teren, gdzie będą mogli czekać i zabierać turystów na przejażdżki, a służby ochrony miały cały proces przemieszczania się zwierząt po płaskowyżu kontrolować. Rzeczywistość okazała się inna. Konie i wielbłądy spacerowały po nowo utworzonych drogach spowalniając ruch pojazdów.






W pewnym momencie doszło do zablokowania drogi i awantury z kierowcami...



Jak podają egipskie media właściciele wielbłądów i koni "zaczęli rzucać w stronę autokarów różnymi przedmiotami, doszło do bójek i utarczek słownych". Interweniowała policja, która aresztowała kilka osób. Przy okazji okazało się, że nowowybudowane drogi są zbyt wąskie, by minęły się na niej dwa autobusy, a przy okazji nie przeszkadzały w transporcie turystów zwiedzających teren konnymi bryczkami i na wielbłądach.






Zamieszczone filmy wywołały prawdziwy szok w całym Egipcie. Przebudowa systemu zwiedzania Piramid w Gizie kosztowała półtora miliarda funtów egipskich (20 mln dolarów), a już pierwszego dnia okazało się, że "bałagan jest większy niż był".


Orascom Pyramids Projects zadecydowała więc, że dopuszcza wjazd autokarów w których jest więcej niż 35 osób "tuż przed Piramidy oraz Sfinksa" - bez konieczności przesiadania się w autobusy elektryczne i meleksy. Ponadto do "floty pojazdów" natychmiast włączone zostaną autokary spalinowe "w dużej liczbie".






Mało tego, firma Orascom zaproponowała firmom turystycznym, aby "same zakupiły autobusy elektryczne i były wykorzystywane na terenie płaskowyżu do przewozów swoich klientów".



Orascom Pyramids Projects nie przyznaje się do błędu. W specjalnym oświadczeniu czytamy "problemy, których doświadczyli zarówno goście jak i pracownicy - które mogą mieć bardzo negatywny wpływ na wizerunek i reputację Egiptu, są bezpośrednim skutkiem niewdrożenia zmiany zatwierdzonego planu przez odpowiednie władze oraz niepodjęcia zdecydowanych decyzji wykonawczych w celu zabezpieczenia postępów projektu i uregulowania relacji między różnymi stronami".






Orascom Pyramids ostrzega, że ​​"kontynuowanie takiego podejścia nieuchronnie doprowadzi do niepowodzenia projektu i zniweczy wszelkie wysiłki podejmowane przez państwo i sektor prywatny, aby ponownie zaprezentować jedno z największych miejsc dziedzictwa kulturalnego w sposób cywilizowany i bezpieczny, odpowiadający pozycji Egiptu na świecie".





Do 1 kwietnia liczba turystów odwiedzających Piramidy w Gizie waha się od 2 do 2,5 miliona rocznie. To około 7.000 turystów dziennie. W ostatni wtorek ta liczba wzrosła prawie do 14 tysięcy.


- Tyle osób miało odwiedzać Piramidy za dwa lata - powiedział prezes Orascom, Amr Gazarin.






Normalny bilet wstępu na płaskowyż w Gizie dla obcokrajowca kosztuje 700 funtów egipskich (EGP), czyli 54 złote. Egipcjanie płacą za bilet normalny 60 EGP, a więc 4,65 zł.


hurghada24.pl

Commenti


bottom of page