
Trzy dni po zatonięciu turystycznej łodzi podwodnej "Sindbad" i śmierci sześciu obywateli Rosji na jaw wychodzą nowe, wstrząsające fakty dotyczące tragedii u wybrzeży Hurghady.
Od czwartku prokuratura w prowincji Morza Czerwonego w Egipcie prowadzi szeroko zakrojone śledztwo w sprawie okoliczności i przyczyn zatonięcia statku podwodnego. Przesłuchany został kapitan jednostki, 37-letni Ahmed Seif El-Nasr oraz jego asystenci zamykający włazy i nurkowie, którzy w trakcie wypadku znajdowali się przy burtach batyskafu.
Według portalu Asharq Al-Awsat wszyscy członkowie załogi zgodnie zeznali, że "nie popełnili żadnych błędów, co zwalnia ich z jakiejkolwiek odpowiedzialności za wypadek".

Co ciekawe, kapitana "Sindbada", który tuż po dotarciu na ląd aresztowano - w piątek zwolniono za kaucją. Podobnie stało się z pozostałymi członkami załogi. Prokuratora nie postawiła im żadnych zarzutów. W zamian zarządała od egipskiego właściciela łodzi podwodnej dostępu do wszystkich dokumentów, licencji i informacji związanych z tym feralnym rejsem. Śledczy badają obecnie kadłub łodzi, ponieważ "istnieją przesłanki wskazujące na wadę techniczną, która mogła być przyczyną katastrofy".

Załoga "Sindbada" w zeznaniach przed prokuraturą w Hurghadzie potwierdziła, że łódź podwodna zatonęła w chwili, gdy rejs jeszcze się nie rozpoczął. To skłoniło śledczych do powołania komisji, której zadaniem jest zbadanie wraku spoczywającego na dnie Morza Czerwonego i ustalenie stanu technicznego i wyposażenia jednostki podwodnej.
Hossam Salem, prawnik kapitana "Sindbada" powiedział Asharq Al-Awsat, że - według zeznań jego klienta złożonych w śledztwie - "wypadek miał miejsce zanim wszyscy turyści weszli na pokład".
Wstrząsający film z momentu zatonięcia jednostki potwierdza zeznania tak załogi jak i kapitana "Sindbada".
Według kapitana Ahmeda Seifa El-Nasra na pokład, tuż przed tragedią weszło około 20 z 45 turystów. Wszyscy byli zaskoczeni, że łódź zaczyna tonąć, gdyż była zacumowana do pływającej platformy.

Kapitan wyjaśnił, że miejsce przeznaczone do cumowania jest z natury głębokie, co tłumaczy dlaczego "Sindbad" po zatopieniu, osiadł tak głęboko na dnie. Według zeznań Ahmeda Seifa El-Nasra "chwilę po tym, jak łódź zaczęła tonąć wysłał przez radio sygnał SOS, a następnie osobiście zaczął ewakuować pasażerów, którzy byli w środku przez nadal otwarte włazy. Kiedy okręt się zanurzał na dużą głębokość, kontynuował wraz z nurkami ratowanie pozostałych pasażerów przez te otwarte włazy".
Hossam Salem podkreślił, że kapitan jest absolwentem Maritime Transport Academy i ma duże doświadczenie w żegludze morskiej i pracy pod wodą. Wcześniej dowodził tankowcem i odbył wiele rejsów łodziami podwodnymi.

Łodzie "Sindbad" - jedyne tego rodzaju atrakcje turystyczne na Bliskim Wschodzie - należą on do egipskiej spółki "Submarines Sindbad", która specjalizuje się w zarządzaniu obiektami hotelowymi i obsłudze turystycznych statków podwodnych. Firma jest właścicielem dwóch jednostek podwodnych "Sindbad 1" oraz Sindbad 2" operujących na wodach u wybrzeży Hurghady oraz hotelu o tej samej nazwie.
W czwartkowym wypadku brał udział "Sindbad 2". Obie łodzie mają identyczne parametry techniczne. Zostały zbudowane w Finlandii i zaprojektowane tak, aby mogły wytrzymać wielokrotne podróże na głębokości 25 metrów i umożliwić podziwianie raf koralowych, dzięki okrągłym iluminatorom. Koszt 40-minutowego, podwodnego rejsu to 70 dolarów. Dzieci płacą połowę tej stawki.

W wywiadzie dla portalu almasryalyoum kapitan powiedział, że "opuścił statek jako ostatni, ponieważ wcześniej udzielił pomocy wielu pasażerom".
- Byłem ostatnią osobą, która opuściła łódź po jej zatonięciu. Widoczność była zerowa. Woda wlewała się do wnętrza, zanim zdążył oddalić się od platformy - stwierdził Ahmed Seif El-Nasr. Jego prawnik dodał, że kapitan "Sindbada" wielokrotnie prosił właścicieli o przeprowadzenie przeglądu technicznego statku i zwiększenie liczby personelu pomocniczego, ale firma ignorowała jego zalecenia.
Mało tego, naoczni świadkowie, cytowani przez rosyjski portal mk stwierdzili, że obsługa łodzi podwodnej przyznała, że nie umie pływać.
- Zostaliśmy zabrani łódką na odległość kilometra od brzegu. Przy pływającej platformie znajdował się zacumowany "Sindbad". Nagle jeden z członków załogi wprost stwierdził, że nie potrafi pływać. Wszyscy myśleli, że to żart. Kiedy statek zaczął tonąć stało się jednak jasne, że ten człowiek nie może pomóc, a pasażerowie sami będą musieli podjąć się akcji ratunkowej.

Ten sam portal cytuje również Rosjan mieszkających na stałe w Hurghadzie, którzy stwierdzili, iż "świadomie nie korzystali i nie reklamowali usług Sindbada, gdyż wiedzieli o jego fatalnym stanie technicznym".
Do katastrofy "Sindbada" u wybrzeży Hurghady doszło 27 marca. Wszystkie ofiary to obywatele Rosji. W szpitalu nadal przebywa dwoje obywateli tego kraju. Jedna - dziecko - jest w stanie krytycznym.