Choć rozmowy Egipcjan o katastrofalnej sytuacji ekonomicznej zeszły na dalszy plan - z uwagi na zakończone we wtorek wybory prezydenckie - problem nie zniknął. Po elekcji, którą bez wątpienia wygrał po raz trzeci urzędujący prezydent Sisi,
wrócił ze zdwojoną energią.
Egipska ulica "krzyczy z bólu", nie mówiąc nic. Ludzie stoją pokornie w ogonkach po najpotrzebniejsze towary w obniżonych cenach.
Na filmie widać tłum ludzi starający się kupić cukier po 27 funtów egipskich (EGP) za kilogram, czyli po 3,44 zł. Nie wszystkim się uda, bowiem akurat w tym przypadku ogólnoegipska sieć supermarketów Abu Ashara przygotowała do sprzedaży 250 kg.
Przygotowała to za dużo powiedziane. W zasadzie została zmuszona przez rząd do "wpompowywania na rynek większej ilości towarów po niskich cenach w celu osiągnięcia obfitości i dostępności" - jak czytamy na stronach prezesa Rady Ministrów Egiptu Mustafy Madbuliego.
Każdy, kto stanie w tym ogonku może kupić najwyżej dwa kilogramy na głowę. Jak nie chce, nie musi. Może pójść do supermarketu. Tam ten sam kilogram cukru kosztuje 60 EGP (7,65 zł), czyli jest droższy niż w Polsce. i jeszcze jedno, by dogłebnie zobrazować sytuację...
Najniższa płaca w Egipcie wynosi 3.500 EGP (455 zł), a minimalna emerytura 1.105 EGP (143 zł). A więc egipska emerytka zaopatrując się w super i hipermarketach, miesięcznie może sobie kupić na "osłodę życia" 17 kilogramów cukru.
Na trwający "kryzys cukrowy" rząd Egiptu zareagował tradycyjnie. Oprócz "rzucania na rynek" cukru po obniżonych cenach, zabronił exportu tego towaru na trzy miesiące. Co warte podkreślenia, Egipt produkuje blisko 3 miliony ton cukru z trzciny cukrowej i buraków cukrowych. Roczne zapotrzebowanie wynosi 3,5 mln ton.
Jakby kłopotów zwykłego Egipcjanina było mało, do jednego kryzysu doszedł drugi. Cebula, to teraz - jak nie przymierzając w Polsce jeszcze niedawno czereśnie, czy pietruszka - towar "z najwyższej półki". Cena kilograma cebuli (Egipt w produkcji cebuli jest samowystarczalny) przekroczyła barierę 40 EGP (5 zł) za kilogram. Co zrobił rząd, by zapanować nad sytuacją? Wprowadził zakaz exportu do końca marca przyszłego roku, a szef syndykatu rolników odpowiedzialnością, za tak wygórowaną cenę podstawowewgo produktu egipskiej kuchni obarczył "kupców wyzyskiwaczy i eksporterów". - Handlarz kupuje cebulę od rolnika za 6 funtów, a następnie sprzedaje ją na targu za 40 funtów. Wyzysk kupców i eksport cebuli w dużych ilościach za granicę są w dużej mierze przyczyną tego kryzysu - stwierdził Hussein Abu Saddam.
Co robi rząd Egiptu oprócz wprowadzania zakazów i doraźnych działań interwencyjnych, by ratować sytuację? Dokręca śrubę jeszcze bardziej. Już niedługo zostanie wprowadzony nakaz "drukowania cen na każdym towarze wyprodukowanym w dowolnej fabryce, w ramach szeregu procedur zarządczych mających na celu zapobieganie nadmiernym podwyżkom z powiązań pośrednich między producentem a konsumentem" Ponadto Rada Ministrów rozważa decyzję o "ustaleniu państwowych, sztywnych cen na główne towary spożywcze na określony czas", czyli w Egipcie szykuje się powrót do systemu nakazowo-rozdzielczego, nie mającego nic wspólnego choćby z odrobiną wolnego rynku i konkurencji, czym tak często chwalił się premier Madbuli. To jeszcze nie koniec zamieszania...
Tylko przez trzy dni Egipcjanie mogli się cieszyć z anulowania "czasowej decyzji dotyczącej wyłączania energii elektrycznej w poszczgólnych częściach kraju". Okazało się, że rząd podjął tę decyzję tylko na czas wyborów prezydenckich (od niedzieli do wtorku). Dziś decyzja o "anulowaniu decyzji" została anulowana i znów prąd odłączany jest w "dzielnicach i obiektach nieturystycznych" Egiptu nawet na pięć godzin dziennie.
Do całego tego zamieszania dochodzi także waluta. Funt egipski sięgnął dna. Co prawda tuż przed wyborami prezydenckimi na czarnym rynku EGP umocnił się, ale od momentu zamknięcia lokali wyborczych stracił na wartości ponad 5%. We wtorek za 1 USD płacono 48 funtów egipskich, a dziś już ponad 51 EGP. Oficjalny kurs funta egipskiego nie przekraccza 31 EGP za dolara. Co niezwykłe, w Egipcie funkcjonuje już kilka "czarnych rynków walut". Dla przykładu dilerzy samochodów sprowadzanych z zagranicy wyceniają 1 dolara na 55 funtów egipskich.
Wg. nieoficjalnych informacji pochodzących z zarządu oddziału motoryzacyjnego Generalnej Federacji Izb Handlowych w niektórych przypadkach importu samochodów luksusowych, jeden dolar wart jest aż 67 funtów egipskich, czyli ponad dwa razy tyle, ile wynosi kurs oficjalny.
W Egipcie naprawdę trudno żyć...
Kommentare